0
Atagaba 26 sierpnia 2018 19:46
Tajlandia pólnocna + Koh Chang 23.11-12.12.2017

Planując wyjazd do północnej Tajlandii warto pamiętać że:
- targ wodny w Amphawie odbywa się tylko w piątki, soboty i niedziele;
- park narodowy Erewan lepiej omijać w soboty i niedziele (tłumy Tajów);
- przeloty lokalnymi liniami są najdroższe w piątki, soboty i niedziele;
- W Chiang Mai dobrze jest być w sobotę lub niedzielę wieczorem, by odwiedzić Saturday lub Sunday market;
- Bangkok lepiej zwiedzać w tygodniu.
Nam udało się pogodzić wszystko poza Bangkokiem. Zwiedzanie wypadło nam w niedzielę. Tłumy szturmujące Wielki Pałac zniechęciły nas do jego zwiedzania (cena biletu wstępu też - 500 baht).

Przed podróżą warto wydrukować ze strony www.transitbangkok.com mapkę transportu w Bangkoku (metro MRT, skytrain BTS, Chao Phraya Express Boats), zresztą na tej stronie jest bardzo dużo przydatnych informacji o komunikacji w Bangkoku.
Postanowiliśmy, że podróżujemy „na lekko” z niedużymi plecakami. Mój plecak ważył 4 kg, męża 6 kg (w drodze powrotnej trochę więcej). Tak więc przemieszczanie z bagażem nie stanowiło dla nas problemu. Plecaki włożyliśmy w worki na gruz kupione za grosze w markecie budowlanym: troki się nie plączą, worki dobrze chronią plecaki. Rewelacyjny patent!




Dzień 1 - Linie Emirates i lotnisko w Dubaju.

Podróżowaliśmy liniami Emirates. Koszt biletu 2000 zł/osoba. Na odcinku Dubaj-Bangkok i Bangkok-Dubaj lecieliśmy największym samolotem pasażerskim świata - Airbusem A380. Szersze siedzenia, większe odstępy między rzędami, duże ekrany i dobre jedzenie na pewno zwiększają komfort podróży. Linie Emirates na kilka dni przed wyjazdem przydzielają automatycznie miejsca w samolocie, ale na 48 godzin przed wylotem można bezpłatnie je zmienić. Dzięki zmianie zyskaliśmy lepsze miejsca np. na górnym pokładzie – jest tu mniej pasażerów (układ siedzeń 2-4-2), można szybciej wejść i wyjść z pokładu (oddzielny rękaw).



Na lotnisku w Dubaju przeczytaliśmy na tablicy informacyjnej, że do naszego wyjścia jest 15 min. drogi. Przecież to nie tak daleko! A wszyscy mówili, że to lotnisko jest mega wielkie. Rzeczywiście było 15 min., ale do pociągu, który dowiózł nas do naszego gate A.




Dzień 2 - Przejazd z lotniska do centrum, pierwsze chwile w Bangkoku.

Wymieniliśmy na lotnisku 20 USD (trzeba znaleźć taki kantor, gdzie nie ma minimum 50 USD). W kantorze w hotelu był korzystniejszy kurs 1USD=32,54 baht (zdaje się, ze obecnie jest dużo gorszy). Z lotniska Suvarnabhumi jedziemy do centrum kolejką AIRPORT RAIL LINK (linia City Line, nie Express Line). Airport Rail Link znajduje się na najniższym poziomie lotniska (B1, dwa piętra poniżej hali przylotów). Jedziemy do stacji Makkasan City Terminal, bo potem przesiadamy się na metro. Koszt przejazdu 35 baht/osoba, czas ok. 25 min. Przed wejściem do pociągu trzeba kupić żeton w automacie lub kasie. Automaty przyjmują monety i banknoty oraz wydają resztę. Na ekranie dotykowym trzeba wybierać stację docelową oraz ilość osób. Po opłaceniu otrzymujemy żeton, który wchodząc na peron trzeba przyłożyć do czytnika bramki, a wychodząc wrzucić do bramki. Pociągi kursują codziennie w godz. 6.00-24.00 co 15 min.
Przechodzimy na stację metra Phetchaburi i jedziemy do Hua Lamphong (ostatnia stacja metra), koszt 30 baht/osoba. Bilety na metro można kupić zarówno w automacie jak i kasie.
Wybieramy tę lokalizację, bo blisko do China Town, obok stacji metra i głównego dworca kolejowego Hua Lamphong, do przystani też w miarę blisko - ok. 1 km.


tabliczka informująca o uprzywilejowanych miejscach w metrze - na pierwszym miejscu mnich


Hua Lamphong - główny dworzec kolejowy w Bangkoku

Spaliśmy w Chic Hostel, 300 m. od stacji metra. Upolowaliśmy na booking com za 1700 baht/2 os./2 noce/łazienka/klimatyzacja ze wspaniałym śniadaniem w formie bufetu w hotelu obok. Hostel dla niewymagających, trochę brudny. W pokoju łóżko, stolik, krzesło i nic poza tym. Na plus lokalizacja i śniadanie, cała reszta na minus.
Blisko hotelu świątynia Wat Traimit (Złoty Budda), wstęp 40 baht, 8.00-17.00. W świątyni nie byliśmy, poszliśmy natomiast do China Town. Nie dajcie się nabrać osobnikom, którzy informują, że w China Town jest już wszystko pozamykane i oferują swoją pomoc w zwiedzaniu.


jackfruit - największy jadalny owoc świat


Dzień 3 – wycieczka Maeklong (targ na torach) i Amphawa (pływający targ)

Maeklong inna nazwa Samut Songkhram. Targ w Amphawie odbywa się popołudniu tylko w piątki, soboty i niedziele (orientacyjne godziny 16.00-21.00). Byliśmy w sobotę i były abstrakcyjne tłumy, głównie Tajowie.

Płyniemy łodzią z przystani Marine Department do Krung Thon Bridge N16 (15 baht), dalej pomarańczowy autobus 515 do Southern Bus Terminal (Sai Tai Mai), 15-17 baht nie pamiętam dokładnie. Z dworca Sai Tai Mai minivan do Maeklong, 60 baht, 1,5 godz.


dworzec autobusowy Sai Tai Mai

Trochę trudno znaleźć przystań Marine Departament, trzeba przejść przez parking biurowca, najlepiej pytać o przystań miejscowych. Po dopłynięciu do przystani Krung Thon Bridge trzeba iść wzdłuż głównej ulicy do oznaczonego przystanku autobusowego. Pamiętajcie o lewostronnym ruchu w Tajlandii. Pani konduktor w autobusie wystarczy powiedzieć: „Sai Tai Mai”, a ona już dopilnuje, żeby wysiąść na właściwym przystanku. Minivany odjeżdżają z różnych stanowisk, na jednym powiedzieli nam cenę 75 baths, na innym 60 baht. W Maeklong minvan zatrzymuje się na głównej ulicy biegnącej wzdłuż targu. O 14:30 pociąg wjeżdża na stację, a o 15:30 odjeżdża. Inne godziny przyjazdu i odjazdu pociągów:

Train Arrival times: 8.30 a.m., 11.10 a.m., 2.30 p.m. and 5.40 p.m.
Train Departure times: 6.20 a.m., 9.00 a.m., 11.30 a.m. and 3.30 p.m.













Z Maeklong do Amphawa najlepiej pojechać wieloosobową taksówką o nazwie songthaews/songthew (nie tuk tukiem), 20 min., 10 baht. W Amphawie trzeba zjeść owoce morza, ryby - najtańsze i najlepsze jakie jedliśmy w Tajlandii. Suszone mango również było w najlepszej cenie. Minivany z powrotem do Bangkoku znajdują się przy moście, przy parkingu przy wejściu na pływający targ. Wróciliśmy do Bangkoku minivanem do stacji skytrainu Bang Wa Station, 70 baht, 1,5 godz, ostatni o 20.00. Następnie skytrain do Sala Daeng 52 baht, a potem metro do Hua Lamphong 18 baht.
Cudowna jednodniowa wycieczka z Bangkoku za niecałe 25 USD/osoba, oczywiście nie wliczając w to jedzenia i zakupów.










Dzień 4 niedziela - Most na rzece Kwai i Kanchanaburi

Do Kanchanaburi postanowiliśmy dotrzeć w dość nietypowy sposób wykupując wycieczkę organizowaną przez koleje tajlandzkie. W soboty, niedziele i święta ze stacji Hua Lamphong o godz. 6.30 odjeżdża pociąg turystyczny (weekend tourist railcar to Sai Yok National Park). Koszt przejazdu w trzeciej klasie to 120 baht. Niestety biletów nie można kupić przez internet, jedynie w kasach na stacjach kolejowych. W piątek kupiliśmy jedne z ostatnich biletów na niedzielną wycieczkę (na drugą klasę z klimatyzacją już nie było). Jak później okazało się, szczęśliwie mieliśmy miejsca po lewej stronie. Jest to ważne, bo najpiękniejsze widoki są właśnie po tej stronie. Ok. 7.40 pociąg zatrzymuje się w Nakhon Pathom, gdzie jest 40 min. na zwiedzenie świątyni Phra Pathom Chedi (imponująca stupa). Większość tego czasu lepiej przeznaczyć na obserwację życia ulicy niż samą świątynię. Po drodze do świątyni można kupić przekąski, owoce, napoje. Można również zobaczyć mnichów obdarowywanych przez wiernych jedzeniem. O godz. 8.00 z głośników rozbrzmiewa hymn państwowy, Tajowie zatrzymują się, a wraz z nimi również i my, bo gdziekolwiek jesteśmy szanujemy zwyczaje gospodarzy.


składanie ofiary w świątyni





O 9.35 docieramy do mostu na rzece Kwai. Mamy 25 minut na zobaczenie mostu. Trochę mało, ale musi wystarczyć. Oczywiście na moście są tłumy. Potem przejeżdżamy przez słynny Wampo Viaduct, pociąg bardzo zwalnia, jest więc czas na podziwianie i robienie zdjęć. Ok. 11.30 jesteśmy w Nam Tok. Trzy godzinny postój przy wodospadzie, można się kąpać, na miejscu są restauracje, sklepy. O godz. 14.25 pociąg wraca do Bangkoku zatrzymując się po drodze w Kanchanaburi i tam też wysiedliśmy (planowy przyjazd do Kanchanaburi 16.00). Zwiedziliśmy cmentarz wojenny, a potem poszliśmy do pobliskiej restauracji Zab Zab na jedzonko.






słynny most na rzece Kwai




wiadukt Wampo






cmentarz wojenny w Kanchanaburi


obiad w restauracji Zab Zab: kurczak z orzeszkami, kurczak słodko kwaśny, sałatka morning glory

Zatrzymaliśmy się w River Kwai Hotel - 1860 baht/2 os./2 noce/łazienka/klimatyzacja/ śniadanie bufet. Sklep 7/11 naprzeciwko hotelu. Hotel trochę zaniedbany, ale w dobrej lokalizacji - pomiędzy stacją kolejową a dworcem autobusowym. Chociaż, gdybym miała teraz decydować, chyba wybrałabym hotel bezpośrednio nad rzeką, a nie w centrum miasta.






rzeka Kwai w różnych ujęciach


Dzień 5 poniedziałek - Park Narodowy ERAWAN (sympatyczny wypad poza miasto)

Jedziemy z dworca autobusowego pierwszym autobusem o 8.00. Bilety kupuje się u kierowcy, 50 baht osoba w jedną stronę, czas przejazdu 1,5 godziny. Koniecznie sprawdzić o której odjeżdża ostatni autobus i lepiej wrócić przedostatnim, nie ryzykować ostatniego połączenia. My wracaliśmy o 15.00. Lepiej nie planować odwiedzin w parku w sobotę i niedzielę, bo może być bardzo tłoczno.

Wstęp do parku 300 baht. Dojście do ostatniego siódmego wodospadu ok. 2 godzin. Kaucja 20 baht za każdą butelkę (tylko plastikowe) wniesioną do parku. Kaucja zwracana jest po pokazaniu butelki w drodze powrotnej. Nie można wnosić jedzenia powyżej drugiego poziomu. I słusznie. Japoński turysta nie dostosował się do zakazu i małpa szybko przejęła jego czekoladę z bocznej kieszeni plecaka.

Jeżeli nie planujecie kąpieli, to przynajmniej zanurzcie stopy i skorzystajcie z naturalnego fish spa. Ciekawe doświadczenie.


















Dzień 6 wtorek - odpoczynek na hotelowym basenie, boskie lenistwo!


Dzień 7 środa - Ayutthaya

Z hotelu na dworzec autobusowy mamy ok. 1 km, więc idziemy pieszo. Jedziemy autobusem o 7.50. Uwaga: w rozkładzie jazdy na dworcu jest wymienionych dużo więcej autobusów niż w rzeczywistości. Autobus z Kanchanaburi do Suphanburi kosztuje 50 baht, jedzie ok. 2,5 godziny, bez klimatyzacji. Następnie minivan z SUPHANBURI do Ayutthayi - 70 baht, niecałe 2 godziny jazdy, klimatyzacja. Jedne i drugie autobusy kursują dosyć często, wystarczy, że na dworcu powie się nazwę miejscowości, a zaraz znajdą się chętni do wskazania miejsca odjazdu i w ogóle do pomocy.
Spaliśmy w Baan Luang Harn 1000 baht/2 os./1 noc/łazienka/klimatyzacja/śniadanie. Ciche i spokojne miejsce w otoczeniu zieleni, dobre śniadanie. Zostawiliśmy plecaki i poszliśmy zwiedzać. Zobaczyliśmy Wat Ratchaburana (imponujący prang), Wat Mahathat (głowa w korzeniach) i Wat Phara Si Sanphet (trzy białe czedi). Wstępy do tych świątyń po 50 baht. I tylko na tyle starczyło nam czasu i sił. Zwiedzanie Ayutthayi popołudniu to nie jest najlepszy pomysł. Nagrzana, otwarta przestrzeń dała nam się mocno we znaki. Teraz wiemy, że lepiej by było mieć dwa noclegi w Kanchanaburi (a nie trzy) i dwa noclegi w Ayutthayi (a nie jeden). Jeżeli to możliwe, lepiej zaplanować zwiedzanie ruin od rana czyli od 8.00.
W planach mieliśmy jeszcze dwa obiekty poza wyspą: Wat Chaiwatthanaram i najbardziej oddaloną Wat Yai Jaya Mongkhon. Ale nie mieliśmy już ani siły, ani czasu. Może jeszcze kiedyś?


w drodze na dworzec - usługi krawieckie na ulicy


na dworcu autobusowym w Kanchanaburi


charakterystyczne dla Ayutthayi tuk tuki


niektóre budowle w Ayutthayi chylą się ku upadkowi


Dzień 8 czwartek - Przelot do Chiang Mai

Po śniadaniu idziemy do przeprawy promowej (mniej więcej na wysokości Bang Lang Rd). Płacimy 5 baht od osoby, płyniemy na drugą stronę rzeki i chwilę później wychodzimy prosto na budynek dworca kolejowego.



Kupujemy bilet na pociąg Ayutthaya-Don Muang, koszt 11 baht/osoba/3 klasa/bez klimatyzacji. Jedziemy pociągiem o 9.01, planowy przyjazd 9.42.





Pociąg miał ok. 10 minut opóźnienia. Stacja kolejowa jest tuż przy lotnisku. Z peronu weszliśmy na kładkę, którą doszliśmy bezpośrednio do terminala lotniska. I w ten sposób szybko i bardzo tanio (11 baht to ok.1,30 zł) dotarliśmy na lotnisko Don Muang. Aż za szybko! Naczytaliśmy się o opóźnionych pociągach w Tajlandii, więc chcieliśmy mieć pewien zapas. Ale nie aż tyle! Ponad trzy godziny oczekiwania na samolot. Wyszliśmy więc z lotniska i pod kaskadami znaleźliśmy knajpki, gdzie można było zjeść i napić się w normalnych, „nie lotniskowych” cenach.






kawa z lodem i skondensowanym mlekiem - mocna, zimna i słodka - takiej kawy było na trzeba

Lecieliśmy liniami NOK AIR, bilet na samolot kupiliśmy w Polsce. Obserwowaliśmy ceny i kupiliśmy bilety korzystając z promocji. Łączny koszt dwóch biletów to 250 zł. W cenie był tylko bagaż podręczny do 7 kg na osobę. Mieliśmy małe plecaki, więc z kilogramami nie było problemu. Problemem okazały się malutkie nożyczki do paznokci, o których zapomniałam. W czasie kontroli poproszono mnie o otwarcie kosmetyczki i wtedy stało się! Oprócz nożyczek musieliśmy wyrzucić wszystkie kosmetyki o pojemności powyżej 100 ml. Jestem pewna, że gdyby nie nożyczki, nikt nie zwróciłby uwagi na kosmetyki. W Chiang Mai znaleźliśmy sklep samoobsługowy, gdzie były kosmetyki z krótką datą ważności i w związku z tym w bardzo dobrej cenie. Przetestowaliśmy również lokalne marki.



Generalnie lotnisko w Chiang Mai opanowane jest przez taksówkarzy. I rzeczywiście prawie wszyscy pasażerowie odjechali taksówkami. Przy wyjściu z lotniska znajdują się stanowiska, gdzie można zmówić z góry opłaconą taksówkę (prepaid taxi) za 160 baht. Klasyczny postój znajduje się na lewo od wyjścia z lotniska, zresztą wystarczy iść za tłumem.

My jednak postanowiliśmy pojechać autobusem miejskim. W Chiang Mai jest kilka linii autobusowych (B1, B2, B3 i 10). Autobus B2 jedzie z lotniska na dworzec autobusowy Arcade i przejeżdża przez stare centrum Chiang Mai. Przystanek znajduje się na lewo od wyjścia z lotniska. Biały, klimatyzowany autobus, kosztuje 15 baht, jeździ co 40 minut w godz. 6.00-18.00 (w soboty i niedziele co 60 min.). Chcieliśmy aby wysadzili przy Yupparaj Wittayalai School, ale chyba się nie dogadaliśmy, bo dojachaliśmy do Tha Phae Gate. Też dobrze. Odległości w obrębie starego miasta nie są duże i wszędzie można dojść pieszo.

Informacji o autobusach w Chiang Mai można znaleźć na:
www.chiangmaicitylife.com/news/chiang-mai-bus-routes-in-english/
www.slice-of-thai.com/cmbus/

Wieczorem poszliśmy do pobliskiego biura podróży i kupiliśmy dwie wycieczki:
- na najwyższy szczyt Tajlandii - One Day Doi Inthanon National Park 1100 baht/os.,
- na farmę słoni – Half Day Elephant Nature Camp: Bath & Feed 800 baht/os.

YOUR TRIP THAILAND BY SM TRAVEL www.yourtripthailand.com
87 – 95 Rajchadamnuen Road, email: yourtripthailand@gmail.com

Moim zdaniem wycieczkę można wykupić w każdym biurze podróży, bo jest ono i tak tylko pośrednikiem.

Pierwszą polecam, dosyć trudno jest dotrzeć na Doi Inthanon samodzielnie. Poza najwyższym szczytem jest jeszcze wizyta w górskiej wiosce, postoje przy wodospadach. W cenę wliczony jest lunch. Natomiast druga wycieczka to takie zaliczenie słoni w Tajlandii: dotknąć, nakarmić, polać wodą. Wycieczka była tania. Jaka cena, takie świadczenia. Może trzeba wykupić droższą, a może pojechać samemu do The Thai Elephant Conservation Center www.thailandelephant.org/en. Autobus z Arcade Bus Station (50 baht) do Lampang, poprosić kierowcę o zatrzymanie się przy słoniach, ok. 70 km, 1 ½ godz. jazdy, wstęp 200 baht/os.

Spaliśmy w Gap’s House – 1950 baht/2 os./3 noce/łazienka/klimatyzacja/śniadanie. Określiłabym to miejsce jako pensjonat w dżungli w sercu starego miasta. Pokoje na dole ciemne. Śniadanie codziennie to samo: jajka w różnej postaci, kawa lub herbata, dżem, ananas. Ale nie było źle. Tania i oryginalna miejscówka.




Dzień 9 piątek - Wycieczka na farmę słoni do 13.00.



Po południu chcieliśmy pojechać do świątyni Wat Phra That Doi Suthep, ale nie zebrała się grupa do wieloosobowej taksówki (rot daang), a my nie chcieliśmy płacić 600 baht za taksówkę na wyłączność. Za tę kwotę zawiozą cię na górę do świątyni (40 min. jazdy), poczekają 1,5 godz. i zwiozą z powrotem na dół. Próbowaliśmy złapać taksówkę przy świątyni Wat Phra Singh (zgodnie z informacjami z przewodnika Lonely Planet), ale na miejscu okazało się, że główne miejsce odjazdu taksówek do Doi Suthep jest brama północna Pratu Chang Pheuak. Może z tego miejsca by nam się udało. Chcieliśmy pojechać po południu bo mniej ludzi, bo piękny widok na Chiang Mai o zachodzie słońca. Zrobiło się nam wolne popołudnie, więc poszliśmy na masaż (200 baht/1 godz./os.) do Thai Massage Conservation Club, gdzie masują niewidomi.

ciąg dalszy nastąpi ......

Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

pkn-2606 16 września 2018 21:15 Odpowiedz
W lutym planuję wylot do Bangkoku i wasz pomysł na objazdówkę bardzo mi się podoba. Świetna relacja z dużą ilością praktycznych informacji. Jeżeli będziecie mieli czas to proszę o ciąg dalszy.
atagaba 16 września 2018 22:10 Odpowiedz
pkn-2606W lutym planuję wylot do Bangkoku i wasz pomysł na objazdówkę bardzo mi się podoba. Świetna relacja z dużą ilością praktycznych informacji. Jeżeli będziecie mieli czas to proszę o ciąg dalszy.
Cieszę się, że podoba się moja relacja. Zostałam zmobilizowana do opublikowania drugiej części. Dziś już nie dam rady, ale w ciągu najbliższych kilku dni na pewno dokończę relację.
atagaba 25 września 2018 22:31 Odpowiedz
pkn-2606W lutym planuję wylot do Bangkoku i wasz pomysł na objazdówkę bardzo mi się podoba. Świetna relacja z dużą ilością praktycznych informacji. Jeżeli będziecie mieli czas to proszę o ciąg dalszy.
Dodałam dziś drugą część relacji z wyjazdu. Mam nadzieję, że będzie choć trochę pomocna w planowaniu Waszego wyjazdu. Bawcie się dobrze!